Mecenas Monika – okiem prawnika odc. 10
Panie daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to będę potrzebować dobrego prawnika, czyli co nieco o okłamywaniu pełnomocników i tajemnicy zawodowej
Pomimo wieloletniego doświadczenia zawodowego nie przestaje mnie zadziwiać podejście klientów do sposobu przedstawiania pewnych faktów. Otóż, nie od dziś wiadomo, że ludzie najczęściej okłamują lekarzy i prawników – co z uwagi na mogące z tego wyniknąć konsekwencje wydaje się dość odważne. Żeby jednak nie było, że sama jestem wzorem cnót wszelakich, to przyznam, że znam sprawę z autopsji – kilka lat temu ścielając łóżko strzeliło mi coś w palcu. Wyglądał na wybity, więc siłowałam się z nim dobre pół godziny, szarpiąc w lewo i prawo, angażując do tego mojego partnera. Gdy nie udało się przywrócić go do normalności udałam się do lekarza, i na pytanie: „czy dotykała Pani palca po kontuzji, ponieważ ścięgno jest zerwane” odpowiedziałam z przekonaniem: „absolutnie nie!”. Także tego.
Tak czy inaczej, okłamywanie prawnika nigdy nie wychodzi na dobre. Jestem w stanie zrozumieć, że ujawnienie prawdy może być krępujące, jednak pozwala uniknąć niespodzianek na sali sądowej oraz obrać odpowiednią taktykę procesową. Inaczej bowiem będzie prowadzona sprawa, gdy wiem, że mój klient jest winny rozkładowi pożycia w sprawie rozwodowej (np. pierwszy wyprowadził się) – i raczej wolałabym się nie dowiedzieć tego z zeznań świadków na rozprawie (podczas, gdy on twierdzi, że to żona go wyrzuciła). Przepychać można bowiem się bez końca – jednak wierzcie mi – sala sądowa jest bezwzględna, zawsze na niej widać, jeśli ktoś próbuje ubarwić rzeczywistość.
Wracając do tematu – na spotkanie (w szczególności z prawnikiem) przychodzimy przygotowani, najlepiej z dokumentami (w zależności od rodzaju sprawy – umowami, przelewami, poniesionymi kosztami, wydrukowanymi smsami, zdjęciami, pismami itp.). Opowiadamy o sprawie zwięźle i rzeczowo – nasze odczucia niestety powinny zejść na drugi plan. Zapisujemy wszystko, co mecenas prosi, aby dosłać i najważniejsze – nie kłamiemy! Trzeba bowiem pamiętać, iż profesjonalny pełnomocnik działa w naszym interesie, a może to robić w pełni tylko wtedy, gdy dowie się o wszystkich istotnych elementach sprawy. Nie obawiajmy się zatem, gdyż wiąże go tajemnica zawodowa. Co istotne – nawet sam klient nie może nas zwolnić z obowiązku jej zachowania.
Nakaz zachowania tajemnicy zawodowej przez radcę prawnego lub adwokata ma bowiem charakter bezwzględny i doznaje niewielu wyjątków, tj.:
- art. 180 §2 kodeksu postępowania karnego: „Osoby obowiązane do zachowania tajemnicy notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, doradcy podatkowego, lekarskiej, dziennikarskiej lub statystycznej oraz tajemnicy Prokuratorii Generalnej, mogą być przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. W postępowaniu przygotowawczym w przedmiocie przesłuchania lub zezwolenia na przesłuchanie decyduje sąd (…)”;
- art. 3 ust. 6 pkt 1) i 2) Ustawy o radcach prawnych (odpowiednio art. 6 ust. 4 pkt 1) i 2) Prawo o adwokaturze) wprowadza wyjątki dotyczące tajemnicy zawodowej w zakresie informacji udostępnianych na podstawie przepisów ustawy z 16 listopada 2000 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu oraz ustawy z dnia 29.08.1997r. Ordynacja podatkowa.
Co ważne!!!! – nie jest możliwe zwolnienie pełnomocnika z zachowania tajemnicy obrończej (osoby związanej z podejrzanym bądź też oskarżonym stosunkiem obrończym, powstałym w związku z udzieleniem adwokatowi stosownego pełnomocnictwa i zgłoszeniem jego udziału w postępowaniu).
Na koniec przykład z życia wzięty – kilka miesięcy temu udzielałam porady Pani, która twierdziła, że jej dziecko zostało porwane („przyszli jacyś panowie, ubrani po cywilnemu, nie okazali odznak, ani dokumentów i zabrali mi dziecko z domu”). Pół nocy i cały następny ranek obdzwaniałam domy dziecka, komisariaty i domy opieki społecznej. Po wielogodzinnych poszukiwaniach okazało się, iż dziecko zostało odebrane matce na mocy PRAWOMOCNEGO WYROKU SĄDU i od kilku miesięcy znajduje się w rodzinie zastępczej (SIC!!!). Co ciekawe – matka brała udział w procesie … Morał: stracony czas, pieniądze i utrata zaufania do klienta. Czemu to zrobiła? Do dziś nie wiem. Jednak proszę was bardzo: szanujcie nasz i swój własny czas, miejcie litość – wszakże nie od dziś wiadomo, że „Prawda jest straszna, ale niewiedza jeszcze gorsza”.[1]
Ps. Wszelkie podobieństwo do zdarzeń i osób jest przypadkowe.
Autorka: Monika Sobczyńska (radca prawny)
Niniejszy artykuł ma charakter wyłącznie informacyjny, służy jedynie jako punkt wyjścia i nie stanowi porady prawnej, ani też nie może zostać uznany za świadczenie pomocy prawnej, w tym poradę, opinię prawną, wykładnię prawa lub konsultację prawną w jakiejkolwiek sprawie czy też chęci ich wyrażenia. Zawarte w niniejszej publikacji informacje nie odnoszą się do konkretnego stanu faktycznego.
Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji lub działania należy skonsultować się z radcą prawnym, adwokatem lub specjalistą w danej dziedzinie.
[1] Becca Fitzpatick, „Cisza”